Witam wszystkich, nazywam się Francesco Boschetti, mam 18 lat i chodzę do instytutu technicznego Piovene w Vicenzy, liceum technicznego, w którym studiuję głównie ekonomię i handel z dodatkiem trzech języków obcych; Wybrałam angielski, hiszpański i francuski. Na początku tego roku odbyłam wymianę z Lyonem, która nie poszła zbyt dobrze :(. Pomimo tego częściowo negatywnego doświadczenia, nasza nauczycielka francuskiego zachęciła nas do zapisania się do programu Erasmus+ oferowanego przez naszą szkołę. Mimo pewnych wątpliwości zapisałam się na miesięczny staż w Nantes. Kilka miesięcy po rejestracji przyszły wyniki, aby dowiedzieć się, czy rzeczywiście wygrałem stypendium i ze zdziwieniem odkryłem, że wygrałem razem z jednym z moich kolegów z klasy. Po długiej cyklu spotkań pozalekcyjnych, podczas których omówiono zasady i szok kulturowy, jaki może stanowić to doświadczenie, nadszedł dzień wyjazdu, a także 24 maja 2023 r. udaliśmy się komunikacją miejską na lotnisko w Wenecji, aby być jak jak to tylko możliwe. Oprócz mnie i mojego kolegi z klasy było jeszcze sześć innych osób z naszego liceum, które znaliśmy tylko z widzenia, ale już kilka godzin później zaczęliśmy się lepiej poznawać, odkrywając, że różne ścieżki nauki, mimo że chodziliśmy do tej samej szkoły. Po pociągu i autobusie dotarliśmy do Wenecji, gdzie zobaczyliśmy kolejną grupę dziewczyn, które miały być częścią naszej grupy, ale jeszcze o tym nie wiedzieliśmy. Po kilku godzinach oczekiwania wyruszyliśmy do Nantes, gdzie dotarliśmy pod wieczór. Kiedy przyjechaliśmy w towarzystwie nauczyciela francuskiego, zdaliśmy sobie sprawę, że grupa, którą widzieliśmy wcześniej, była rzeczywiście częścią naszego własnego projektu. Zaraz po opuszczeniu lotniska w Nantes po raz pierwszy spotkaliśmy korepetytorów, których znaliśmy tylko wirtualnie, ale z którymi kontaktowaliśmy się przez grupę na Whatsappie. Dali nam również nasze bilety na ostatnie dni maja i karnet na miesiąc czerwiec. Poprosiłem o zamieszkanie w tej samej rodzinie goszczącej co mój partner, a prośba została zatwierdzona, więc poznaliśmy rodziców goszczących, którzy mieli nas zakwaterować. Na początku byliśmy trochę przestraszeni, ponieważ znali tylko francuski, ale jak tylko wróciliśmy do domu, zdaliśmy sobie sprawę, że trafiliśmy do wspaniałej rodziny goszczącej. Dom jest rozplanowany w taki sposób, aby zapewnić nam dobry poziom niezależności, ponieważ mamy dla siebie piętro z małą łazienką, a oni dali nam dwa klucze do domu, abyśmy nie przeszkadzali nam w naszych opiniach. Dzień po naszym przyjeździe członkowie agencji International Horizons oprowadzili nas po całym mieście Nantes, abyśmy mogli je poznać. Wycieczka trwała około siedmiu godzin, podczas których odkrywaliśmy najsłynniejsze miejsca w mieście. Na koniec tej wizyty skorzystaliśmy z okazji, aby zjeść lody z naszymi nowymi towarzyszami, a następnie postanowiliśmy następnego dnia udać się na plażę. Po powrocie do domu, choć zmęczeni, zorganizowaliśmy się na piątek. Następnego ranka pojechaliśmy bardzo tanim pociągiem do La Baule, gdzie znajduje się piękna plaża z widokiem na Ocean Atlantycki. Po długim dniu spędzonym na słońcu i wietrze wróciliśmy do domu, zdając sobie sprawę, że spaliliśmy się na słońcu. Właściwie następnego dnia odpoczęliśmy, bo dostaliśmy udaru słonecznego. Ale wieczorem poszliśmy ze wszystkimi na drinka, bo przyjechała druga szkoła z Cuneo w Piemoncie. W grupie tej znalazł się również niemiecki student, który przebywał już od jakiegoś czasu w Nantes i który został współlokatorem studenta z Piemontu. Ta nowa grupa uczniów, w przeciwieństwie do nas, nie uczyła się francuskiego w szkole, a przed przyjazdem tutaj przeszła tylko intensywny kurs angielskiego. Byliśmy również zdumieni, że stworzyli szkołę bardzo różniącą się od naszej, co uświadomiło nam, że to doświadczenie jest naprawdę odpowiednie dla każdego. Następnego dnia zorganizowaliśmy mecz w parku, gdzie uczniowie zostali podzieleni na różne drużyny, aby wyłonić ostatecznego zwycięzcę. Oprócz tych gier dodano inną, w której musisz zmusić innych ludzi do robienia trudnych rzeczy, które zostaną wyeliminowane, jeśli nie zobaczą żartu, kto wyeliminuje najwięcej osób, wygrywa kupon na pójście do restauracji. We wtorek zabraliśmy się do pracy i trochę przestraszyłem się czekających mnie zadań. Praktykę odbyłam w sklepie budowlanym zajmującym się sprzedażą artykułów ogrodniczych, konserwacyjnych oraz artykułów dla majsterkowiczów. Kiedy przyjechałem do pracy, od razu poczułem się nieswojo, bo nikt nie wiedział, że przychodzę, a pracownicy, choć przyjaźni, nie wiedzieli, co mogę, a czego nie mogę ZROBIĆ. Kiedy pojawił się kierownik działu, zrozumiałem, że to on będzie za mną podążał, ale wkrótce potem zapomniał o mnie, zostawiając mnie z błąkaniem się po sklepie. Następnego dnia zabrał mnie na dostawę do dość dużego prywatnego klienta, a widząc, że nie odpowiada na domofon, zasugerowałem, żebym trąbił klaksonem, żeby go zauważono, ale wyszydził mnie i zaczął walić w niego. trzymaj rękę na szkle przez 20 minut, przeklinając klienta. Potem ponownie poprosiłem o trąbienie i tym razem powiedział „tak”, a klient przybył w ciągu 30 sekund, przepraszając, że nie słyszał, ponieważ rozmawiał przez telefon. Po powrocie, widząc, że nie pracuję w sklepie, zapytałem go, czy w firmie są też stanowiska biurowe, a on odpowiedział, że tak i że pójdę tam po -południu, ale tak się nie stało i następnego tego dnia niektórzy pracownicy pytali też, dlaczego jestem tam, a nie w biurze, ale nie dostali odpowiedzi, więc poprosiłem o zmianę stażu. Myślę, że to niezbyt pozytywne doświadczenie nadal mi się przydało. W weekend postanowiliśmy z partnerem pojechać do Le Mans na kwalifikacje do słynnego wyścigu długodystansowego, który miał się odbyć niedługo później. Bardzo podobało mi się to doświadczenie, ponieważ jestem wielkim fanem samochodów i zawsze marzę o uczestnictwie w wyścigu. W poniedziałek po wyścigu wróciłem do tej samej pracy, czekając, aż znajdą mi inną, ale ten sam kierownik działu, który powiedział mi, że muszę iść do biura do pracy, zwolnił mnie z niegrzecznego powiedzenia mi, że nie mogę” Nie zostanę tam dłużej, bo źle zrozumiał. Poszedłem więc do pobliskiej agencji wsparcia i zacząłem tam pracować. Od razu spodobało mi się to miejsce pracy, bo nawet kiedy pracujesz, między wszystkimi panuje spokój i pogoda ducha, a zadania realizowane od pierwszego dnia uświadomiły mi, że zmiana była najlepszym wyborem, jakiego mogłam dokonać, chociaż nie lubiłam rezygnować, ale dla własnego dobra czułem, że w tym przypadku zmiana byłaby bardzo pomocna. Obecnie kończę staż w tej agencji (International Horizons) wraz z fantastycznym zespołem, który zawsze wprawia w dobry nastrój. Firma zajmuje się głównie stażami za granicą dla studentów z całego świata. Tutaj, na swoją małą skalę, czuję się doceniona, a przede wszystkim zadania, które wykonuję, mają obiektywną użyteczność, co pomaga mi zarówno pod względem umiejętności, jak i na poziomie osobistym, ponieważ tutejsze studia w ostatnich latach wydają się urzeczywistniać sens. Na przykład ostatnio wysyłałem e-maile do firm z prośbą o przyjęcie studentek i jedna z nich się zgodziła, co napawa mnie dumą ze swojej pracy. Ponadto zaczynam rozumieć, jak działa firma, która dużo współpracuje z zagranicą i która doskonale odpowiada mojemu programowi nauczania (który nadal studiuję). Ponadto uważam, że Nantes jest idealnym miastem dla zagranicznego studenta, ponieważ prawie nigdy nie miałem trudności z nawiązaniem kontaktu z ludźmi, którzy uważali mnie za znacznie bardziej otwartych niż we Włoszech, i nigdy nie miałem trudności z poruszaniem się miasto, mimo że jest trzy razy większe niż miasto, w którym mieszkam. Polecam zatem wszystkim tym, którzy mają możliwość skorzystania z doświadczenia za granicą, bo myślę, że to mnie uczy i nauczy dużo więcej. Nie wahaj się skontaktować z nami w celu uzyskania informacji o naszej agencji, która z pewnością znajdzie staż, który Ci odpowiada.